W poszukiwaniu prawdziwego ciała
Choć trudno znaleźć bardziej dostępny obiekt badań niż ciało człowieka, jego dawne przedstawienia są zaskakująco mało zręczne – i to nawet w epoce, w której znane już było malarstwo realistyczne. Co kryje się za tą dziwną manierą?
Gdy przegląda się starożytne teksty anatomiczne – czy to europejskie, czy to azjatyckie – zwraca uwagę przede wszystkim rażący brak realizmu przedstawień ludzkiego ciała. Jest to zastanawiające: wydawałoby się, że posiadamy nie tylko znakomity wręcz dostęp do ludzkiego ciała, ale też i potężną motywację, aby je jak najlepiej poznać. Opis struktur anatomicznych to zadanie o znacznie innej wadze niż klasyfikowanie galaktyk albo struktur geologicznych: to sprawa, zupełnie dosłownie, życia i śmierci.
Wewnętrzny kanon
Spójrzmy na Huangdi neijing („Wewnętrzny kanon żółtego cesarza”) – najstarszy zachowany do dzisiejszych czasów chiński podręcznik medyczny. Jest to potężne dzieło, składające się z dwóch głównych części: Suwen, omawiającej podstawy teoretyczne i diagnostyczne chińskiej praktyki medycznej, oraz Lingshu, w której szczegółowo dyskutowana jest akupunktura. Szacuje się, że Kanon został skompletowany w II w. p.n.e., jednak najstarsza wzmianka o tym traktacie pochodzi dopiero z II w. n.e.. Dziś „standardowa” edycja, opublikowana w XI w., opiera się na tej, którą w 762 r. n.e. wydał urzędnik cesarski Wang Bing. Te uwagi chronologiczne są o tyle istotne, że jeśli zestawi się występujące w tym tekście ryciny ze sztuką chińską z tego samego okresu, uderza wyraźny rozdźwięk pomiędzy sprawnością artystyczną ówczesnych malarzy a prostymi, chciało by się wręcz powiedzieć: „topornymi” rysunkami w Kanonie.
Sztuka malarska rozwijała się w Chinach w zupełnie innym tempie niż w Europie. Chińczycy już w czasach dynastii Tang (618-907) malowali – zwłaszcza naturę, ale też i ludzkie ciało – w stylu, który my z perspektywy europejskiej określilibyśmy prawdopodobnie jako naturalistyczny. Ilustrują to choćby obrazy, które w X wieku malował Dong Yuan: jego łagodne pejzaże przedstawiające chińską wieś nie różnią się wyraźnie od tego, co tworzyli mistrzowie pejzażu europejskiego pokroju Johna Constable’a: są to nieudziwnione formalnie, realistyczne, doskonale odwzorowujące detal przedstawienia. Dong Yuan starannie odwzorował wszystkie liście na powiewających w wietrze gałęziach z precyzją, ale i artystyczną lekkością. W Europie w tym czasie sztuka malarska wciąż była w zarodku.
Jeszcze bardziej spektakularny rozdźwięk pojawia się w wiekach, które w Europie określamy jako późne średniowiecze. W XIII i XIV wieku europejscy malarze, tacy jak Giotto, Fra Angelico czy Uccello, stawiali dopiero pierwsze kroki na drodze do przedstawiania realistycznych ciał ludzkich, żywej mimiki czy przekonującego odwzorowania przestrzeni. W Chinach tymczasem powstawały już obrazy takie, jak „Wczesna jesień”, którą namalował w XIII w. Qian Xuan: lekkie, impresyjne, a przy tym hiperrealistyczne w detalach przedstawienie łąki. Artyści zdolni do tak wyrafinowanego operowania formą powinni być – jak się zdaje – zdolni przedstawić kształty ludzkiego ciała z niebywałą wiernością. Tak jednak nie było. Figury ludzkie w chińskich traktatach medycznych, również w wydaniach ilustrowanych w XIII czy XIV wieku, są niebywale mało realistyczne i wyglądają tak, jak gdyby rysował ją 5-latek: groteskowo zniekształcone, z gigantycznymi, prostokątnymi korpusami i kończynami, które żadnym sposobem nie mogłyby być anatomicznie realistyczne. Dlaczego właściwie tak jest? Wiemy, że nie były to braki warsztatowe – co więc spowodowało tak specyficzny stosunek do ciała ludzkiego?
Przełamać barierę bólu
Za dziwną nieobecnością realistycznej anatomii w tekstach medycznych, ale i dziełach artystycznych, kryje się przede wszystkim przyczyna czysto prozaiczna. Współczesny lekarz naprawdę potrzebuje wiedzy o przebiegu ludzkich nerwów, żył i tętnic; o kształcie śledziony i teksturze przepony – dla jego wyleczenia może być wszak niezbędna interwencja chirurgiczna. Przed wynalezieniem znieczulenia ogólnego – co nastąpiło w XIX wieku – operacji na ludzkich organach wewnętrznych w zasadzie nie dokonywano, chyba tylko w sytuacji absolutnie krytycznej, z wątłą nadzieją, że może to kogoś uratować przed śmiercią.
Drugą tego przyczyną, obok kwestii znieczulenia, był brak współczesnej antyseptyki, która narodziła się również dopiero w XIX wieku: przed „stuleciem chirurgów” naruszenie ludzkiej powłoki cielesnej było zawsze aktem wybitnie ryzykownym. W praktyce – ktokolwiek oglądał wnętrze ludzkiego ciała przed XIX wiekiem, miał do czynienia albo z człowiekiem martwym, albo wkrótce martwym. Organy wewnętrzne pozostawały zakryte, a ich odkrycie nie wróżyło nic dobrego. Częściowo tłumaczy to niechęć, jaką przez długie lata odstręczała środowisko medyczne wobec sekcji zwłok – choć nie bez znaczenia są oczywiście aspekty ideologiczne i religijne tej niechęci. Tak czy inaczej: zstępowanie do wnętrza ludzkiego ciała – choć jest ono tak nam bliskie – następowało w dziejach ludzkości powoli i z wielkimi oporami.
Anatomia symboliczna
To jednak chyba nie bariera bólu i ryzyka sprawiła, że chińskie podręczniki anatomiczne zawierają tak specyficzne przedstawienia ciała ludzkiego. Zacznijmy od tego, że były to – podobnie jak dzisiejsze podręczniki – dzieła pisane z nastawieniem pragmatycznym, mające uczyć medyków ich fachu. Zawarte w nich ilustracje nie były tworami artystycznymi, lecz edukacyjnymi. Mówiąc językiem współczesnym: raczej infografikami niż dziełami malarskimi. Ich zadaniem było przekazywanie takiej wiedzy, jaka była wówczas potrzebna lekarzom, aby leczyć zgodnie z bieżącym stanem wiedzy fizjologicznej, anatomicznej i medycznej. A jaka ona była? Wystarczy zajrzeć do samych ksiąg, o których mówimy, aby się przekonać, że ciało ludzkie nie jest w nich obiektem tego samego typu, co ciało żaby czy ważki (tak wspaniale przedstawionych u Qian Xuana). To obiekt święty, realizujący w sobie niebiański porządek.
Ciało ludzkie, uczy, Kanon Żółtego Cesarza, jest jak Cesarstwo. Najwyższym władcą jest oczywiście serce; płuca są zaś dwoma jego najwyższymi urzędnikami cesarskimi. Struktura ludzkiego ciała jest symboliczna, a przy tym logiczna i zorganizowana nie według kształtów, lecz sensów i idei. Fizyczny kształt płuca jest nieistotny; istotna jest raczej funkcja, jaką pełni ono w Kosmosie ludzkiego ciała. Ma to oczywiście przełożenie na praktykę medyczną. Krótko mówiąc – szczegółowy kształt, jaki ma ludzka miednica, ludzka krtań czy wątroba, nie mają tak naprawdę znaczenia, ponieważ zarówno proces diagnostyczny, jak i terapeutyczny, nie dokonuje się przede wszystkim na płaszczyźnie materialnej formy ciała ludzkiego.
Krótko mówiąc, klasyczna anatomia chińska nie była nauką o kształtach i formach, lecz o sensach o powiązaniach, a wysoce uproszczony diagram anatomiczny stanowi odpowiedni sposób pokazania tych sensów. Podobnie zresztą, o czym była mowa wyżej, rozwijała się medycyna europejska, jednak dopiero w XVI i XVII wieku, ze względów tyleż merytorycznych, co filozoficznych i artystycznych, anatomia w Europie skoncentrowała się na formie, kształcie i fakturze.
Łukasz Lamża