Świat w głębinach i obłokach
Ys w głębinie – mówi Roch Urbaniak – to może być jakiś początek, bo to wspaniale brzmi! Malowanie obrazu zaczyna się od historii i emocji, a dopiero potem nadchodzi czas na formę.
Trudno rozmawiać o jego twórczości, nie odnosząc się do historii, które wiążą się z kolejnymi obrazami, a on sam twierdzi, że nudziłby się we własnej pracowni, gdyby malując nie myślał o tym, co dzieje się na płótnie. Początki mogą być różne – zaczyna od wielkiego węża, który atakuje podniebne miasto, utkwiła mu w pamięci fraza z literatury albo zobaczył kogoś w podróży. Owszem, tworzy czasem na zamówienie i sięga po sugerowane przez innych motywy, ale idealna sytuacja wygląda inaczej: staje przed sztalugą i maluje historie, które chodzą mu po głowie. Chociaż jego obrazy pełne są detali, które nie są w opowieści niezbędne, śrubki na okrętach i laserunki kładzione na obłokach wpływają na charakter toczącej się opowieści.
Pod ciężarem opowieści
Nic dziwnego, że szczególne miejsce w twórczości artysty zajmują książki – wydany w 2018 roku Papiernik, czyli skąd się biorą opowieści i druga część książki – Papiernik – Targowisko opowieści, nad którym właśnie pracuje. Bohaterem pierwszej z nich jest tytułowy Papiernik, czyli stwór, który zajmuje się zbieraniem papieru i zapisanych na nim historii. Postać o białej twarzy mieszka w wysokiej wieży, skąd co ranek wysyła w świat niezapisane kartki złożone w kształt ptaków – kiedy wracają do niego nad ranem nie lecą już lekko, uginają się pod ciężarem opowieści. I to właśnie te, napisane i zilustrowane przez Rocha Urbaniaka, są właściwym tematem Papiernika. Słuchając kolejnych historii, które opowiada opiekun czystych i zapisanych kartek, czytelnicy wchodzą w świat, po którym artysta porusza się w swojej twórczości. Jest tu miejsce i na zatopioną wyspę Ys, która miała leżeć między Francją a Wielką Brytanią, na dwa słońca Tatooine czy zatopione we mgle miasteczko Twin Peaks.
Na mapie tej krainy, którą od lat maluje Roch Urbaniak, znajdują się punkty znane – odniesienia do literatury i popkultury, do gier komputerowych i mitów z różnych krańców świata. Niektóre jednak tworzy on sam: wieża Papiernika i Chmurogórze, jedna z krain, gdzie toczy się akcja Targowiska Opowieści. A jednak nawet kiedy maluje przestrzenie znane przeciętnemu odbiorcy współczesnej kultury, na jego płótnach nie ma miejsca na dosłowne przeniesienia. W pracowni może trzymać afrykańskie maski, figurkę Dale’a Coopera i małego Sokoła Millenium, ale żeby te obiekty znalazły się na płótnie, najpierw musi je dla siebie wymyślić na nowo. I tak starzec spotkany w Arashiyama, bambusowym gaju w Kioto, który rzeźbi ważki z bambusa, może stać się Sarutobim – bohaterem kolejnej książki o zapisywaniu i historiach. Jego bambusowe ważki, tak jak ptaki origami, stają się posłańcami historii.
Barwny koniec świata
Świat, który pojawia się na obrazach Rocha Urbaniaka to miejsce fantastyczne: ludzie zobaczeni w trakcie podróży po świecie siedzą przy stoliku z postaciami z różnych mitologii, a miejscem spotkania może być kawiarnia, gdzie tańczy się swinga. Chociaż malarz sięga po elementy z różnych (często mrocznych) opowieści, tworzona przez niego przestrzeń jest przyjazna, co odbija się także w stosowanej przez niego palecie barwnej. Czerń i szarość pojawiają się tu raczej z rzadka – w obrazach inspirowanych klimatem powieści grozy Lovecrafta i Chambersa, nie brakuje za to błękitu i indygo, zielonkawej wody, błyszczących żółtawo ciał morskich stworów i czerwonawych dachów domów. Nawet kiedy Urbaniak portretuje miejsca spatynowane, wyrosłe na skamieniałych zboczach gór, porasta je zielona trawa. Fantastyczna rzeczywistość jest barwna, a niebo niebieskie, nawet jeśli świat ma się tu za chwilę skończyć.
Starego zegarmistrza, Złotą rybkę czy Studium w turkusie łączą nie tylko motywy morskie, ale i konstrukcja obrazu, gdzie najważniejsze wydarzenia rozgrywają się na środku płótna. Tło – często również pełne detali – otacza centralny obiekt tworząc wrażenie przestrzenności i potęgując odrealnienie. Dzięki temu zabiegowi łódź podwodna w kształcie ryby czy wieloryb z miastem na grzbiecie unoszą się w przestrzeni, nie przywiązane do realnego świata żadnymi cumami. Obraz Rocha Urbaniaka powieszony na ścianie odwołuje się do innej rzeczywistości, tej wyobrażonej, zbudowanej przy użyciu motywów z kultury popularnej, literatury, podróży, mitologii. Tu całe miasta mogą zwisać w skamieniałych chmurach, a nośnikiem opowieści może stać się żuraw z origami, który co noc wraca do strażnika opowieści o białej jak kartka twarzy. Wizje artysty znajdują uznanie na całym świecie – w zeszłym roku jego Cyklady pojawiły się w amerykańskiej antologii Spectrum 25. The Best in Contemporary Fantastic Art, która zbiera najlepsze fantastyczne dzieła: prace umieszczono obok tych stworzonych przez klasyków gatunku.
Migracje mitów
Mimo wszystko fantastyczne realia mogą się widzom wydawać znajome: jedną z pasji Rocha Urbaniaka pozostaje śledzenie mobilności mitów, obecności tych samych motywów w różnych kulturach. I mowa tu nie tylko o konkretnych zwierzętach, które na różne sposoby czytano w mitologiach nordyckich, rzymskiej czy słowiańskich, ale o zjawiskach bardziej złożonych. Pasjonuje go choćby fakt, że historia Kartaginy, założonej przez Dydonę na ziemi otoczonej paskiem bawolej skóry, ma swój odpowiednik w wierzeniach buddyjskich. Stupa Bodnath w Katamandu, zgodnie z legendą, została zbudowana przez kobietę na połaci ziemi, która miała być wielkości skóry bawołu. Tak jak Dydona, staruszka z Nepalu pocięła skórę na paski, otaczając nią duży teren: to na nim stoi dziś świątynia. Powtarzalność mitów działa czasem także na sposoby, które zaskakują samego artystę – jeden z właścicieli jego obrazów był zachwycony umieszczonym na nim przedstawieniem Chrystusa, chociaż płótno powstało z myślą o lodowym olbrzymie Ymirze, praistocie z mitologii nordyckiej.
Chociaż Roch Urbaniak jest przede wszystkim malarzem (dyplom robił na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni profesora Jacka Waltosia), obrazy służą mu do przekazywania opowieści. Papiernika, bohater jego książek, można uznać za alter ego artysty, który kolekcjonuje różne historie i zachowuje akrylem na płótnie. Nic dziwnego, że swoich sił chciał spróbować jako ilustrator cudzych opowieści, tworząc rysunki do książek dla dzieci i dorosłych. Zanim jednak miał szanse zacząć, powstały dwa tomy Papiernika: na tych łamach Urbaniak ilustruje własne teksty, uzupełniając obrazy opowiadaniami, które rozgrywają się w różnych krainach. Taka forma zapewnia widzom/czytelnikom wgląd w historie za obrazami – celem nie jest tu domknięcie historii czy opowiedzenie jej do końca, ale pełniejsze wprowadzenie do fantastycznego świata.
Naturalną kontynuacją tej ścieżki, czyli połączenia pisanej i malowanej historii, wydaje się komiks czy powieść graficzna. Roch Urbaniak, który detale na swoich obrazach potrafi malować przez długie godziny, dotychczas stworzył kilka krótkich form – Sednę, Nataradźę oraz Papiernika (ten ostatni stał się początkiem książki). Ma jednak do komiksu podejście szczególne – każdy kadr maluje osobno, niezależnie od tego, czy przedstawia on kolejne ujęcie rozmowy, czy raczej scenę kończącego świat tańca hinduskiego boga. Na stronę powieści graficznej składa się więc przynajmniej kilka obrazów, co sprawia, że proces zapisu historii jest niezwykle pracochłonny. Trudno się więc dziwić, że artysta na razie skupia się na zamykaniu swoich opowieści w pojedynczych kadrach, które w razie potrzeby uzupełnia słowem pisanym. Może w przyszłości znajdzie się jednak historia, która zabrzmi tak, że inaczej opowiedzieć jej nie sposób?
Martyna Nowicka