Ryzyko czytania w podróży
Pewnego razu odwoziliśmy z Mateuszem Hoholem profesora Hellera z Krakowa do Tarnowa. Ksiądz Michał miał ze sobą książkę – dzieło jakiegoś teologa.
Postanowił, że umili nam podróż czytając ją na głos. Jego spokojny, monotonny głos dobrze komponował się z zawiłościami teologicznego traktatu.
Zasnąłem jako pierwszy. Chwilę potem usnął sam prof. Heller, przerywając lekturę w połowie zdania. W samą porę – siedzący za kierownicą Mateusz trzymał się już resztkami sił. Gdy po chwili ks. Michał się przebudził, bez słowa schował książkę do torby. Reszta drogi upłynęła nam na rozmowach, a pomysł czytania na głos w podróży – przynajmniej teologów – nigdy już się nie powtórzył. ©
ŁUKASZ KWIATEK, filozof, redaktor działu naukowego „Tygodnika Powszechnego”, członek Centrum Kopernika.