Przewodnik po pograniczach
Olbrzymi dystans między kosmologią, mechaniką kwantową czy ewolucjonizmem a pytaniami o dobro, piękno i poezję – rozdział po rozdziale okazuje się coraz mniejszy.
Michał Heller, „Granice nauki”, Copernicus Center Press, Kraków 2014.
Nie będzie łatwo. Ks. prof. Michał Heller, kosmolog, filozof i teolog, nie daje czytelnikowi forów – więc jeśli nie jest się matematykiem bądź fizykiem, przy lekturze warto zapewnić sobie dyskretny dostęp choćby do Wikipedii. Ale w podróży po miejscach, gdzie nauka styka się z dziedzinami, do których poznanie naukowe się nie stosuje, profesor Heller jest przewodnikiem idealnym: nie prowadzi na skróty, nie wodzi utartymi ścieżkami, przestrzega przed cepelią i nigdy czytelnika nie porzuci w drodze do celu. A tym – jak na prawdziwej wyprawie poza granice – okazuje się doświadczanie piękna.
Oprowadziwszy czytelnika po macierzystym gruncie kosmologii, profesor Heller zapuszcza się z nim na terytoria graniczne, zadając pytania: czy matematyka jest poezją? Czy fizyka jest teorią piękna? Czy w strukturze Wszechświata jest miejsce na dobro? I – dopytuje ksiądz Heller – czemu Bóg we Wszechświecie woli działać incognito?
Bohaterem tej książki jest w gruncie rzeczy racjonalność. Broniona przed zapędami ideologów, zwolenników poszukiwania w Biblii odpowiedzi na pytania naukowe czy promotorów „Inteligentnego Projektu”, wedle którego nic w wielkich procesach Wszechświata i przyrody nie dzieje się przypadkiem, lecz musi koniecznie stać za nimi celowy zamysł. Profesor Heller broni przypadkowości, dowodząc – z olśniewającą prostotą – że rachunek prawdopodobieństwa jest przecież nie gorszą teorią matematyczną niż wszystkie inne. A że Wszechświat jest realizacją programu matematycznych struktur, jest w nim precyzyjne miejsce również na przypadek. Tu ksiądz Heller dodaje: „Co by to była za teologia, która w naturalnych procesach widziałaby konkurencję dla Boga?”.
Przygoda z „Granicami nauki” polega również na tym, że olbrzymi z pozoru dystans między kosmologią, mechaniką kwantową czy ewolucjonizmem a etyką, estetyką, poezją czy refleksją nad egzystencją – raz po raz okazuje się tu zadziwiająco mały. Przez granice między nimi profesor Heller przeprawia czytelnika po solidnych pomostach. I tak, przy okazji odnalezienia miejsca dla przypadku w racjonalności, pada odpowiedź na pytanie… o sens życia. „Czy nie można by sobie wyobrazić, że – podobnie jak w przypadku racjonalności świata istnieją luzy na działanie przypadków – także i w tej dziedzinie istnieją pewne »wolne miejsca« na działanie wolnej woli i jej nieracjonalnych decyzji? – pyta autor. – Jeżeli zgodzimy się na taką koncepcję, ludzkie dramaty i istnienie zła przestają być argumentem na rzecz bezsensu, lecz stają się tajemnicą racjonalności”.
Albo weźmy funkcję dzeta, opisaną przez Bernharda Riemanna: choć nieskomplikowana w zapisie (dla matematyka…), to przy odpowiednich parametrach może opisać dowolną krzywą. A więc i każdą treść, bo przecież zapis to też krzywa. „Jeśli ktoś jeszcze wątpi w to, że matematyka jest poezją – konkluduje prof. Heller – niech napisze wiersz, poemat, cokolwiek…, w którym zawierałyby się wszystkie utwory poetyckie świata (…). Jeżeli ideałem poezji jest prostota zapisu przy bogactwie treści, to żaden Szekspir nie napisał nic piękniejszego od funkcji Riemanna”.
„Nauka jest piękną przygodą, nie tylko dla uczonych, ale dla całej ludzkości – czytamy na koniec jednego z rozdziałów. – Ale naukę warto uprawiać tylko wtedy, gdy żyje się w środowisku sensu”.
Michał Kuźmiński