Prawo i wyobraźnia
W myśleniu prawniczym kluczową rolę odgrywa symulacja mentalna. Stanowi pomost pomiędzy nieświadomą intuicją i przetwarzaniem abstrakcyjnego języka. To na niej również opiera się wyobraźnia.
Słowa te miał wypowiedzieć Thomas Reed Powell, jeden z najbardziej wpływowych prawników amerykańskich pierwszej połowy ubiegłego wieku. Jest to bardzo trafna definicja myślenia abstrakcyjnego; abstrakcja – choć w historii filozofii pojmowana była na różne sposoby – jest nieodmiennie traktowana jako operacja myślowa, która umożliwia zignorowanie („odłączenie“) niektórych aspektów analizowanego zjawiska, a skupienie się na innych.
Czy rzeczywiście myślenie prawnicze musi być abstrakcyjne? Łatwo przywołać liczne przykłady, które sugerowałyby pozytywną odpowiedź na to pytanie. Spójrzmy choćby na art. 64. §1 Ordynacji podatkowej: „Zobowiązania podatkowe oraz zaległości podatkowe wraz z odsetkami za zwłokę w podatkach stanowiących dochód budżetu państwa podlegają, na wniosek podatnika, potrąceniu z wzajemnej, bezspornej i wymagalnej wierzytelności podatnika wobec Skarbu Państwa”. Niemal wszystkie pojęcia występujące w tym przepisie mają charakter abstrakcyjny: „zobowiązanie podatkowe”, „zaległość podatkowa”, „budżet państwa”, „podatnik”, „potrącenie wierzytelności”, „wierzytelność wzajemna, bezsporna i wymagalna”, czy „Skarb Państwa“.
Nie inaczej wyglądają wypowiedzi doktryny, czyli specjalistów w zakresie prawa cywilnego, karnego, czy administracyjnego. Na przykład w jednym z komentarzy do kodeksu cywilnego czytamy: „Stosunki prawne jednorazowe polegają na tym, że ich strony lub przynajmniej jedna z nich mają obowiązek określonego jednokrotnego (ewentualnie rozłożonego na części, ale stanowiącego określoną całość) zachowania się wobec siebie. Realizacja tego zachowania będzie wykonaniem obowiązku i spowoduje wygaśnięcie stosunku prawnego; wyczerpuje się on wówczas i osiąga swój cel. Interes podmiotu uprawnionego zostaje zaspokojony przez to, że stosunek prawny pomiędzy stronami przestaje istnieć, gdyż podmiot obowiązany zrealizował swój obowiązek”.
Także podręczniki do metodologii prawniczej niedwuznacznie sugerują, że narzędzia myślowe, którymi dysponuje prawnik, obejmują rozmaite metody analizy języka. W typowym dziele niemieckiej jurysprudencji poświęconym juristische Methodenlehre odnajdziemy drobiazgowe analizy struktury przepisów prawnych, dywagacje o sylogizmie prawniczym, zbiór reguł wykładni językowej, systemowej i teleologicznej, definicje i klasyfikacje luk prawnych, reguły kolizyjne, opis struktury systemu prawa, itd.
Przykłady te ukazują prawnika jako wytrawnego analizatora tekstu, i to tekstu bardzo abstrakcyjnego. Umysł prawniczy posługuje się schematami logicznymi, operuje w ramach dobrze określonego, spójnego systemu reguł, a jego ulubionym zajęciem zdaje się być precyzowanie coraz bardziej abstrakcyjnych pojęć. Nie ma tu miejsca na wycieczki w fikcyjne światy i oddawanie się wolnej grze wyobraźni.
Inny system myślenia
W historii refleksji nad poznaniem prawniczym odnaleźć można jeszcze jeden wątek. Tacy myśliciele jak Leon Petrażycki czy Joseph Hutcheson zwracali uwagę, że ważną, jeśli nie kluczową rolę w myśleniu prawników odgrywa intuicja. Teza ta nabrała nowych barw – i silnego uzasadnienia – w ostatnich trzydziestu latach, gdy psychologowie zaczęli w sposób systematyczny badać podejmowanie decyzji w prawie. Intuicja rozumiana jest przez nich jako nieświadomy, szybki (przynajmniej w porównaniu ze świadomymi procesami myślowymi), automatyczny (nie można go kontrolować) i oparty na doświadczeniu mechanizm, który dostarcza odpowiedzi na problemy, na które natrafiamy w życiu. Prowadzone badania empiryczne skupiają się przy tym na błędach, które prawnicy – nawet wytrawni i doświadczeni sędziowie – popełniają, opierając się zbytnio na intuicyjnych sądach. Przesłania to nieco istotę rzeczy: intuicja stanowi niezwykle przydatny i zazwyczaj niezawodny sposób na szybkie podejmowanie decyzji prawnych. Kluczową cechą tego mechanizmu poznawczego jest to, że opiera się na treningu i doświadczeniu. Nie rodzimy się z trafną intuicją prawniczą – wykształcamy ją w długim procesie nauki, zmagając się – często z dużym wysiłkiem – z całą gamą rozmaitych problemów prawnych.
Dochodzimy tu do newralgicznego punktu naszych rozważań. To prawda, że prawnik korzysta z rozmaitych konstrukcji pojęciowych i teoretycznych, a jego praca w dużej mierze sprowadza się do analizy abstrakcyjnych wypowiedzi językowych. Prawdą jest też, że prawnik z konieczności posługuję się intuicją. Trudno byłoby przy tym wskazać dwa bardziej odmienne sposoby myślenia. Myślenie w języku jest co do zasady świadome, wymaga dużego wysiłku (szczególnie jeśli operować musimy bardzo abstrakcyjnymi pojęciami), jest relatywnie wolne. Z drugiej strony – intuicja jest nieświadoma, szybka, przychodzi nam bez wysiłku. Psychologowie – a szczególnie Daniel Kahneman – mówią w tym kontekście o istnieniu dwóch systemów w naszych umysłach. System 1 odpowiada za ferowanie intuicyjnych wyroków, podczas gdy System 2 umożliwia świadome, ale żmudne procesy myślowe.
Chciałbym bronić tezy, że ten dualizm nie stanowi poprawnego modelu działania umysłu – w każdym razie jest to obraz nieco wykrzywiony. Brakuje w nim pewnego ogniwa, mechanizmu, który tradycyjnie określić można mianem wyobraźni, a w kontekście współczesnych nauk kognitywnych – symulacji mentalnej, czyli zdolności do „odgrywania w głowie” sytuacji i „przedstawiania sobie” przedmiotów. Przeprowadzone w ostatnich latach badania z użyciem technologii obrazowania mózgu wyraźnie sugerują, że symulacje mentalne wykorzystują te same obwody neuronalne, które aktywują się, gdy postrzegamy jakiś przedmiot lub wykonujemy określoną czynności. Na przykład, jeśli wyobrażam sobie młotek, aktywacji podlegają te same obwody w mózgu, które odpowiadają za widzenie młotka; jeśli symuluję mentalnie wbijanie gwoździa młotkiem w ścianę, aktywne są te same grupy neuronów, co podczas wykonywania tej czynności. Także niektóre eksperymenty behawioralne zdają się potwierdzać sformułowane powyżej tezy.
Istotną cechą symulacji mentalnych jest to, że są one wielomodalne: mogą równocześnie obejmować elementy wzrokowe, słuchowe, motoryczne, dotykowe, węchowe, emocjonalne i motywacyjne. Gdy wyobrażamy sobie trójkąt, wykorzystujemy najpewniej jedynie te obszary mózgu, które odpowiadają za percepcję wzrokową. Jednak gdy dokonujemy mentalnej symulacji psa, będzie to zapewne coś więcej niż statyczny obraz labradora albo cavaliera. Najpewniej „zobaczymy“ psa w działaniu (machającego ogonem, szczekającego, proszącego o jedzenie), a wszystko „podszyte“ będzie pozytywnymi lub negatywnymi emocjami.
Dodać do tego trzeba jeszcze jedną własność symulacji mentalnych: mogą być zarówno świadome (i wtedy można je określić mianem wyobrażeń), jak i nieświadome. Co więcej, wydaje się, że na ewolucyjnej drodze Homo sapiens najpierw pojawiła się zdolność do nieświadomego symulowania zdarzeń i przedmiotów; ponadto, w normalnie funkcjonującym ludzkim umyśle, nieświadome symulacje są wielokrotnie częstsze niż świadome. Kognitywiści spekulują – w oparciu o bogate dane doświadczalne i pomysłowe hipotezy – że nieświadoma symulacja obejmuje rozmaite sytuacje, z którymi na co dzień mierzyć się musi ludzki organizm: od prostych zadań motorycznych, poprzez interakcje społeczne, aż po wydawanie sądów.
Wreszcie, być może najciekawszą cechą symulacji mentalnych jest to, że odgrywają one ważną rolę w przetwarzaniu pojęć. Nie tylko wtedy, gdy wyobrażamy sobie młotek albo go widzimy, ale także gdy słyszymy lub wypowiadamy słowo „młotek”, w naszych mózgach aktywują się te same obszary.
Pomost i fundament
W myśleniu – także w myśleniu prawniczym – symulacje mentalne spełniają dwie funkcje: heurystyczną i hermeneutyczną. W swej funkcji heurystycznej pozwalają one na ewokowanie, a czasem także edukowanie intuicji. Jeśli wyobrażam sobie pewną sytuację problemową – na przykład stan faktyczny jakiejś sprawy sądowej – to wyobrażenie takie automatycznie wywołuje intuicje podpowiadające, jak sprawę tę rozstrzygnąć. Podpowiedź taka nie jest dowolna – bazuje, szczególnie w przypadku doświadczonych prawników, na długoletnim treningu i doświadczeniu w rozwiązywaniu problemów prawnych. Ten sam mechanizm można wykorzystać w kształceniu intuicji, co często czyni się na sali wykładowej. Wyobrażanie sobie rozmaitych, nieraz niewiele różniących się od siebie sytuacji – na przykład związanych z popełnieniem lub niepopełnieniem przestępstwa, albo należytym bądź nienależytym wykonaniem umowy – pozwala na „zamiecenie pod dywan nieświadomości“ złożonej wiedzy prawniczej, wypracowanej wieloletnim wysiłkiem sędziów, prokuratorów, adwokatów i dogmatyków prawa.
Drugą funkcję symulacji mentalnych określić można jako hermeneutyczną: pozwalają one rozumieć wypowiedzi językowe. Jest to szczególnie widoczne w przypadku wypowiedzi konkretnych. Gdy słyszę zdanie „Jan ukradł Adamowi rower“, przetwarzam je z pomocą symulacji mentalnych – zwykle w sposób nieświadomy wyobrażam sobie opisaną w tym zdaniu sytuację. Sprawy komplikują się, gdy wypowiedzi językowe zbudowane są z pojęć abstrakcyjnych, takich jak „zobowiązanie podatkowe“ czy „potrącenie wierzytelności“. Trudno przyjąć, że rozumiemy je wyłącznie w oparciu o symulacje mentalne. Czym bowiem miałaby być symulacja pojęcia „wierzytelność wzajemna“, albo „Skarb Państwa“? Kognitywiści nie są do końca zgodni, jak dokonuje się proces rozumienia takich pojęć. Przyjmują jednak, że podstawą dla niego musi być przetwarzanie pojęć konkretnych. Myślimy o rzeczach abstrakcyjnych korzystając – w ten czy inny sposób, na przykład poprzez odwzorowanie metaforyczne – ze struktury inferencyjnej jakiejś dziedziny konkretnej. Niekiedy ślady takiego odwzorowania są widoczne w języku; jest tak choćby w przypadku sformułowania „potrącenie wierzytelności“, które sugeruje, że o abstrakcyjnym pojęciu „wierzytelność“ myślimy korzystając ze struktury inferencyjne pojęć konkretnych związanych z działaniem fizycznym („potrącenie“). Niezależnie jednak od tego, jaki ostatecznie kształt przybierze teoria przetwarzania pojęć abstrakcyjnych, wydaje się mało prawdopodobne, by nie korzystało ono choć częściowo z mechanizmu symulacji mentalnej.
Jeśli symulacja mentalna odgrywa kluczową rolę w myśleniu prawniczym, stanowiąc „pomost” między nieświadomą intuicją a myśleniem w języku, łatwo można dostrzec, że bardziej „tradycyjne” formy wykorzystania wyobraźni – konstruowanie eksperymentów myślowych, podawanie przykładów i kontrprzykładów, a nawet tworzenie fikcyjnych światów – mogą mieć istotne znaczenie dla myślenia prawniczego. Są one wszak jedynie rozbudowanymi sposobami wykorzystania naszej zdolności do mentalnej symulacji zdarzeń i rzeczy. Nie stanowią zatem alternatywy dla typowych rozumowań prawniczych, ale raczej ich istotne uzupełnienie.
Z tej perspektywy przywoływane na początku stwierdzenie Thomasa Reeda Powella uzupełnić można wypowiedzią Giambattisty Vico – nieco zapomnianego, ale niezwykle intrygującego włoskiego prawnika i filozofa, który dzieła swe tworzył na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku. Pisał on:
Starożytna jurysprudencja była całkowicie poetycka. Znała wiele masek bez aktorów i iura imaginaria, prawa wymyślone przez wyobraźnię. Cała jej reputacja spoczywała na wymyślaniu takich opowiastek, które zachowałyby powagę praw i pozwoliły oddać sprawiedliwość faktom. Wszystkie fikcje starożytnej jurysprudencji były prawdami ubranymi w maski. (…) Całe starożytne prawo rzymskie było siermiężnym poematem, deklamowanym przez Rzymian na miejskich placach, a starożytna jurysprudencja była surową poezją.
Bartosz Brożek
Publikacja finansowane w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą „DIALOG” w latach 2016-2019″