Człowiek pogranicza
Filozofia i nauka, nauka i teologia, teologia i filozofia – Michał Heller upodobał sobie przebywanie na granicach różnych dyscyplin. I w znakomity sposób potrafi uporać się z niebezpieczeństwami, które tam czyhają.
Wprowadzanie podziałów to jedna z najbardziej charakterystycznych cech myślenia. Kategoryzacja nie tylko usprawnia działanie umysłu, porządkując ogromną ilość informacji, docierających do nas w każdej sekundzie, ale wręcz umożliwia myślenie, pozwalając spojrzeć na przedmiot z różnych perspektyw, by wyłonić jego istotę. Bywa ona jednak czasem zawodna – lub trudna. Świadczy o tym myślenie stereotypami, gdy niesłusznie szufladkujemy kogoś do jakiejś kategorii. Dlatego uznajemy otwartość umysłu za zaletę. Choć, jak twierdzi psycholog Fritz Heider, ściśle rzecz biorąc, jest ona niemożliwa ze względu na kluczową rolę, jaką wprowadzanie podziałów odgrywa w naszym myśleniu.
Ponad podziałami
Jednym z dominujących wątków w twórczości Michała Hellera jest refleksja na pograniczu różnych dyscyplin – zwłaszcza filozofii, teologii, kosmologii i fizyki – co bez wątpienia wymaga otwartości umysłu. Choć dyscypliny te często odnoszą się do tych samych zjawisk, różnie je kategoryzują. Co gorsza, nierzadko różnice w kategoryzacji są tak wielkie, że zdają się wykluczać odnalezienie wspólnego języka. Stąd też popularne są poglądy o niezależności lub konflikcie filozofii, teologii i nauk empirycznych. Niektórzy twierdzą – korzystając z terminologii zaproponowanej przez Thomasa Kuhna w „Strukturze rewolucji naukowych” – że dyscypliny te funkcjonują w obrębie niewspółmiernych paradygmatów, tak jakby pozwalały oglądać świat przez okulary o szkłach zabarwionych na zupełnie różne kolory.
Heller dostrzega możliwość racjonalnego interdyscyplinarnego dialogu, choć wie również, że bywa on trudny i pełen subtelności. Wymaga bowiem nie tylko biegłości metodologicznej, zwłaszcza umiejętności posługiwania się różnymi poziomami językowymi, ale także zdolności wniknięcia w treść konkretnych problemów. Często sprowadza się to do analizy historycznych lub współczesnych oddziaływań wszystkich tych dyscyplin.
Filozofia w nauce
Wyjaśnienie, czym jest nauka, wcześniej czy później musi odwołać się do różnicy pomiędzy teorią a eksperymentem. W potocznej wizji nauki fundamentem teorii naukowej są obserwacja i eksperyment. Jednym z ważniejszych osiągnięć współczesnej refleksji nad nauką jest jednak wyraźne ukazanie, że w nauce nie istnieją „nagie fakty”. Dane obserwacyjne są zawsze przesiąknięte teorią. Oznacza to, że naukowcy przyjmujący różne teorie mogą – mówiąc całkiem dosłownie – inaczej postrzegać ten sam przedmiot. Historia nauki dostarcza nam mnóstwa przykładów takiej zbiorowej iluzji.
Całe wieki przed Kopernikiem chińscy uczeni rozprawiali o plamach na Słońcu. W tym czasie żaden europejski astronom nie wspomniał o nich w żadnym traktacie.
Dlaczego? Powszechnie akceptowana koncepcja Arystotelesa mówiła o doskonałości – niezmienności – tzw. sfery nadksiężycowej, obejmującej gwiazdy i planety. Plamy słoneczne przeczyłyby niezmienności tego obszaru kosmosu. Dlatego aż do rewolucji kopernikańskiej plamy słoneczne w Europie zazwyczaj interpretowane były jako ruch różnych planet na tle Słońca.
Heller nie tylko dostrzega, że obserwacje są uteoretyzowane, ale idzie krok dalej – głosi, że teorie naukowe są ufilozoficznione, czego jednym z przejawów jest tzw. migracja pojęć. Istnieje wiele pojęć granicznych, takich jak czas, przestrzeń czy przyczyna (w fizyce) lub świadomość, percepcja, wola, pamięć, racjonalność (w naukach o umyśle), które przeszły drogę z koncepcji filozoficznych do teorii naukowych, co wiązało się ze zmianą ich znaczeń. Następnie jednak pojęcia te wracały do filozofii, już rozumiane – po tym romansie z nauką – nieco inaczej niż wcześniej. Ten zachodzący w obu kierunkach proces mógł powtarzać się wielokrotnie.
Poszukiwania filozoficznych wątków w nauce są jednak ryzykowne – łatwo tutaj o błędy i nadużycia, zwłaszcza gdy nie jest się praktykiem, tylko biernym obserwatorem. Nowicjusz może nie dostrzec, że zwolennicy teorii naukowej, do której się odwołuje, ukrywają niewygodne dla nich fakty. Na krytykę można narazić się nie tylko ze strony naukowców, ale także filozofów – na przykład gdy filozofujący neurobiologowie i psychologowie próbują rozwiązać problem wolnej woli. Heller zauważa także, że „wśród filozofów przyrody, zwłaszcza wywodzących się z nurtu neotomistycznego, rozpowszechniona jest tzw. teoria nieprzecinających się płaszczyzn”. Głosi ona, że poznanie filozoficzne i naukowe „znajdują się na dwu, całkowicie odmiennych, płaszczyznach epistemologicznych, posługują się różnymi metodami i operują nieprzekładalnymi na siebie językami”.
Heller podaje jednak trzy przykładowe obszary problematyki typowej dla filozofii w nauce, odpowiadając tym samym na zarzuty zwolenników filozoficzno-naukowego izolacjonizmu. Są nimi: analiza wpływu idei filozoficznych na powstawanie i ewolucję teorii naukowych, poszukiwanie tradycyjnych filozoficznych problemów uwikłanych w teorie empiryczne oraz filozoficzna refleksja nad niektórymi założeniami nauk empirycznych. Każdy z nich stanowi pole do popisu dla badaczy interdyscyplinarnych. Wymagają one jednak opuszczenia powstających naturalnie kolein myślenia, utartych przez postępującą specjalizację poszczególnych dyscyplin.
Między teologią a naukami
Również refleksja na pograniczu teologii i nauk często polega na analizie pojęć granicznych. Jednym z nich jest prawdopodobnie najważniejsze pojęcie greckiej filozofii, czyli logos, którego ewolucja znaczenia przebiegała dwukierunkowo. Teologowie używają tego pojęcia w znaczeniu „słowo” lub „mowa” (np. w słynnym zdaniu „Na początku było Słowo”, utożsamiając logos – słowo – z postacią Chrystusa). Z kolei naukowcy stosują pojęcia takie jak „miara” czy „proporcja”, wywodzące się z drugiej wiązki znaczeniowej pojęcia logosu.
Rozważania na pograniczu teologii i nauki (na przykład dotyczące pojęć granicznych) mają dwa praktyczne cele. Pierwszym z nich jest uświadomienie naukowcom teologicznej doniosłości badań empirycznych, zwłaszcza dotyczących zjawisk religijnych. Drugi to ukazanie teologom wpływu osiągnięć naukowych na rozumienie religii.
Jedno i drugie łatwo przegapić. Jak jednak zauważa Heller w książce „Sens życia i sens wszechświata”: „jednym z głównych problemów stojących przed teologią XXI wieku jest jej dialog z naukami przyrodniczymi. Fakt, że wielka liczba teologów (może nawet większość) nie dostrzega wagi tego problemu, świadczy jedynie o tym, że jest to problem naprawdę palący. Zignorowanie go może zepchnąć teologię niedalekiej przyszłości na marginesy kulturowego życia ludzkości. Albo jeszcze wyraźniej – może włączyć teologię w ciągle dziś przybierający na sile nurt irracjonalizmu, zrównując ją tym samym z wieloma modnymi zabobonami. Należy więc problemowi dialogu teologii z naukami stawić czoło”.
Na pierwszy rzut oka próba nawiązania takiego dialogu to zadanie karkołomne, znacznie bardziej wymagające niż poszukiwania filozoficznych wątków w nauce. Dialog jest jednak konieczny, jeśli teologia nie chce się narazić na zarzut bycia tenisem intelektualnym rozgrywanym bez siatki.
Nie może to być oczywiście dialog bezpośredni – nie ma mowy, by naukowcy dogadali się z teologami bez pośredników-filozofów (co Heller ujmuje bardziej subtelnie, pisząc, że „nie ulega wątpliwości, że istotnie aparat pojęciowy, język, metody i inne narzędzia badawcze nauki i teologii są odmienne i przenoszenie ich z jednej z tych dyscyplin do drugiej prowadziłoby do metodologicznej anarchii”). Refleksja filozoficzna, spojrzenie na cały problem „z lotu ptaka”, pozwoli na przykład dostrzec filozoficzne założenia obecne w nauce, które można porównywać z tezami teologicznymi.
W poszukiwaniu nowych rozwiązań
Karl Popper miał zwyczaj zaczynać zajęcia polecając studentom, aby obserwowali, a następnie zapisywali rezultaty swoich obserwacji. Po pewnym czasie zdezorientowani studenci pytali: ,,Ale co mamy obserwować?”. I o to właśnie Popperowi chodziło.
Pokazywał w ten sposób, że obserwacja zawsze musi być jakoś ukierunkowana. Na jej kierunek i zasięg wpływa wiele czynników, choćby nastrój, przemęczenie czy też to, jak bardzo jest ona dla nas istotna. Rezultat obserwacji zależy także od naszych schematów myślowych i dostępnych sposobów kategoryzacji.
Arsenał naszych umysłowych sposobów uchwytywania zjawisk i problemów może się znacznie wzbogacić, gdy damy się poprowadzić lekturze dzieł Hellera na granice różnych dyscyplin. Podejście interdyscyplinarne ułatwia osiągnięcie tego, do czego dąży wielu filozofów i naukowców, choć udaje się to jedynie nielicznym: stworzenie czegoś nowego. Pamiętajmy jednak, że refleksja na pograniczu jest taktyką ryzykowną. Próba spojrzenia na kategorie dobrze utrwalone w jednej dyscyplinie z perspektywy innej łatwo może się skończyć dotkliwą porażką.
Jak zauważa w tym kontekście Daniel Dennett: „Wiem, że istnieje co najmniej dwóch prosperujących – no cóż, ledwo wiążących koniec z końcem – harfistów jazzowych, ale próba wyrobienia sobie nazwiska graniem Beethovena na bębnach bongo to prawdopodobnie nie jest dobry plan”. Fakt ten zresztą podkreśla również niejednokrotnie Heller. W książce „Bóg i nauka. Moje dwie drogi do jednego celu” przytacza on następującą anegdotę: ,,Pamiętam spotkanie w Krakowie poświęcone relacji nauki i wiary, w którym uczestniczyło około trzydziestu naukowców z różnych dziedzin. Jedną z uczestniczek była pobożna katoliczka, wykładowczyni jednej z katedr studiów humanistycznych. W swoim długim wystąpieniu twierdziła, że myśliciele tacy jak Fritjof Capra (autor «Tao fizyki»), Feyerabend i inni, proponując krytyczną wizję nauki, otworzyli nowe możliwości porozumienia nauki i religii. Wśród obecnych byli też fizycy. Po zakończeniu wystąpienia, bez zbędnego owijania w bawełnę, wyjaśnili tej pani profesor, że wygłosiła stek bzdur. Było mi jej trochę żal.
Nagle zdała sobie sprawę, że chociaż wystąpiła w słusznej sprawie, nie miała pojęcia o tym, co mówi”.
Niezwykłość prowadzonych przez Hellera rozważań na różnych granicach polega nie tylko na tym, iż potrafi on w wirtuozerski sposób operować kategoriami pochodzącymi z bardzo różnych od siebie dziedzin, sprawiając przy tym wrażenie, że jest to proste.
Bardziej istotne jest to, iż wzniesienie się ponad podziały dziedzinowe Heller potrafi wykorzystać tak, aby komponowane przez niego dzieła posiadały charakterystyczną głębię. ©
Dr ŁUKASZ KUREK, filozof i prawnik, pracuje w Katedrze Filozofii Prawa i Etyki Prawniczej UJ, członek Centrum Kopernika.