Historia mycia rąk, czyli trudne narodziny antyseptyki
Jedna z najważniejszych rewolucji w medycynie wiąże się z tym, że lekarze zaczęli powszechnie robić to, co każdy z nas robi wiele razy dziennie.
Wszystko zaczęło się od gorączki połogowej. Wiemy dziś, że przyczyną tej nieraz śmiertelnej uogólnionej infekcji poporodowej, której towarzyszą dreszcze, wysoka temperatura ciała, a czasem ropnice, jest przedostawanie się do krwioobiegu pacjentki drobnoustrojów. Aż do połowy XIX wieku sądzono jednak, że gorączkę połogową wywołują nieokreślone bliżej szpitalne „zaburzenia atmosferyczne” czy wręcz „kosmiczne”, z którymi medycyna nie może wygrać. Nikomu nie przyszło nawet do głowy, że śmiercionośne zarazki i wirusy – których zresztą jeszcze nie znano – przenosić mogą sami medycy.
Niedoszły prawnik
Ignaz Philipp Semmelweis urodził się w 1818 roku w Budzie w rodzinie węgierskich Niemców. W 1837 r. rozpoczął studia prawnicze we Wiedniu, które niebawem porzucił jednak, by kształcić się na lekarza. W 1844 roku uzyskał stopień doktora medycyny na podstawie „Traktatu o życiu roślin”. Fizjologia flory nie była jednak ostatecznym przeznaczeniem Semmelweisa. Dwa lata później ukończył specjalizację z chirurgii oraz położnictwa, rozpoczynając pracę asystenta na Oddziale Położniczym przy Wiedeńskim Szpitalu Powszechnym. Gdy Semmelweis stawiał swe pierwsze kroki jako medyk, prawdziwą zmorą jego dziedziny była niewyjaśniona, a co gorsze częsta, okołoporodowa śmiertelność kobiet. Prawdopodobnie przełomem, który naprowadził umysł Semmelweisa na trop przyczyn gorączki połogowej, była śmierć jego przyjaciela a zarazem profesora medycyny sądowej Jacoba Kolletschki. Zmarł on po przypadkowym skaleczeniu skalpelem podczas sekcji zwłok. Obserwowane u niego przed śmiercią objawy (stan ropny, zapalenie żył, opłucnej, otrzewnej, osierdzia, oraz opon mózgowych) zdumiewająco przypominały gorączkę połogową dziesiątkującą kobiety. Semmelweis zanotował – jak podaje Jürgen Thorwald – „w stanie duchowego wzburzenia narzucała mi się z nieodpartą jasnością identyczność objawów choroby, na którą zmarł Kolletschka, z tymi, jakie widziałem u tylu umierających kobiet”. W miesiącu, w którym Semmelweis rozpoczął pracę w klinice zmarło aż 36 z 208 położnic.
Oddział Położnictwa Wiedeńskiego Szpitala Powszechnego zorganizowany był jako dwie kliniki. Pierwsza była miejscem zdobywania fachu przez studentów medycyny. Odsetek śmierci kobiet był w niej zdecydowanie większy niż w drugiej, zamkniętej dla studentów klinice, w której pracowały tylko położne. Semmelweis badał i kolejno eliminował możliwe czynniki sprzyjające zwiększonej śmiertelności. W końcu, w 1847 roku, zwrócił on uwagę na fakt, że studenci pierwszej kliniki bezpośrednio przed praktykami położniczymi biorą udział w sekcjach zwłok. Być może za gorączkę połogową odpowiedzialny był więc „trupi jad” przenoszony przez lekarzy i studentów, odbierających porody tuż po wyjściu z prosektorium? Przekonany, że odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, a także miotany własnymi wyrzutami sumienia („Tylko Bóg wie, ile kobiet przeze mnie zeszło przedwcześnie do grobu”), Semmelweis wydał bez większego entuzjazmu swojego szefa, profesora Kleina zalecenie, aby młodzi adepci sztuki lekarskiej oraz cały personel medyczny dezynfekowali ręce przy pomocy roztworu podchlorynu wapnia. Znana jest nawet dokładna treść jego zalecenia, przybitego przy wejściu do kliniki. Podaję ją za Thorwaldem: „Od dziś, 15 maja 1847 roku, każdy lekarz i student wychodzący z prosektorium przed wejściem na sale położnicze kliniki zobowiązany jest porządnie umyć ręce w stojącej przy wejściu miednicy z chlorowaną wodą. To zarządzenie obowiązuje wszystkich bez wyjątku. I. P. Semmelweis”.
Wiosna Ludów a zarazki
Zdumiewać może fakt, że pomimo tego, że medycyna rozwija się od starożytności, pomysł, że przed przystąpieniem do czynności medycznych należy dokładnie umyć ręce, narodził się dopiero w przededniu Wiosny Ludów. Sam Semmelweis wziął w niej zresztą czynny udział jako członek Gwardii Narodowej, a także otwarcie popierał powstanie na Węgrzech, co, jak twierdzą niektórzy, ściągnęło na niego szykany ze strony konserwatywnego profesora Kleina. Nie uprzedzajmy jednak historii. Zalecenie mycia rąk przyniosło pożądane skutki bardzo szybko. O ile w pierwszej klinice umierała wcześniej niemal aż jedna piąta położnic, już miesiąc po jego wprowadzeniu śmiertelność spadła mniej więcej do trzech procent. W kolejnych miesiącach było jeszcze lepiej – okołoporodowa śmierć dosięgała już tylko jednej na sto położnic. Okryta złą sławą pierwsza klinika Wiedeńskiego Szpitala Powszechnego stała się bezpieczniejsza dla kobiet niż druga.
Chociaż wiedeńscy studenci stosowali się do zaleceń Semmelweisa, jego koledzy po fachu uznawali mycie rąk za fanaberię przemądrzałego asystenta i zwykłą stratę cennego czasu. Prowadziło to do licznych kłótni oraz wybuchów gniewu Semmelweisa, który raz po raz odkrywał, że jego zarządzenie jest ignorowane. Z początkiem października 1847 roku, gdy gorączka połogowa w klinice rozszalała się na nowo, a śmierć ponownie zebrała żniwo, niechętni wobec higieny lekarze zatriumfowali. Semmelweis obstawał jednak przy swoim. Zauważył, że jedna z kobiet cierpi na ropiejący nowotwór macicy. Choć lekarz oraz jego studenci przed wejściem na salę zdezynfekowali ręce, po zbadaniu chorej przystępowali do oględzin kolejnych kobiet, przenosząc drobnoustroje. Okazało się, że gorączkę połogową wywoływać może nie tylko „trupi jad” z prosektorium, ale również zarazki przenoszone od osób żywych. Dokonawszy tego odkrycia Semmelweis zaostrzył reżim higieny jeszcze bardziej: zalecił mycie rąk, a także przyrządów medycznych przed przystąpieniem do każdego badania. Nie spodobało się to studentom i personelowi, którzy udali się ze skargą do jego przełożonego – profesora Kleina.
Pod koniec 1847 roku Semmelweis rozpoczął starania o usankcjonowanie jego odkrycia w środowisku naukowym i upowszechnienie go w praktyce medycznej. Powiadomił o nim swoich byłych nauczycieli – patologa Josepha Škodę i Ferdinanda von Hebrę, urodzonego w Brnie austriackiego lekarza, który na kartach historii medycyny zapisał się jako twórca dermatologii. Ten ostatni – ze względu na brak talentu pisarskiego Semmelweisa – opisał nowatorskie wyniki na łamach periodyku Cesarko-Królewskiego Wiedeńskiego Towarzystwa Lekarskiego. Nie spotkały się one ze zbyt wielkim zainteresowaniem, a już na pewno nie akceptacją, ze strony konserwatywnych europejskich lekarzy i położników. Škoda postarał się, aby tezy Semmelweisa uwiarygodniła swoim autorytetem oficjalna komisja powołana przez Uniwersytet Wiedeński. Starania te udaremnił jednak Klein, donosząc władzom państwowym o rewolucyjnych poglądach swojego podwładnego i doprowadzając do wygaśnięcia jego kontraktu asystenckiego.
Za namową profesorów Škody i Hebry zwolniony Semmelweis postanowił bronić swojego odkrycia i własnej reputacji przed C.K. Towarzystwem Medycznym. Choć zyskał przychylność niektórych kolegów po fachu, ze względu na niechęć do pióra jego tezy na temat przyczyn gorączki połogowej znajdowały się wciąż na marginesie wiedzy oraz praktyki medycznej. Choć po ośmiu miesiącach bezrobocia, m.in. dzięki staraniom Škody, Semmelweis uzyskał nowe stanowisko wykładowcy-docenta, nieprzychylność kolegów i odsunięcie od praktyki medycznej popchnęły go do wyjazdu z Wiednia.
Z Wiednia do Budapesztu i z powrotem
Zapomniany szybko we Wiedniu Semmelweis rozpoczął w Budapeszcie prywatną praktykę lekarsko-położniczą, którą przerywały jednak urazy oraz stany depresyjne. Wiosną 1851 r. rozpoczął pracę w Szpitalu Św. Rocha, obejmując całkowicie charytatywnie stanowisko ordynatora oddziału położniczego. Widząc wszechobecny brud i brak troski o higienę w podupadłym i staroświeckim szpitalu próbował osiągnąć to, co udało się mu wcześniej we Wiedniu. Cała historia zatoczyła koło – pomimo nieprzychylności ze strony niemal wszystkich w pół roku udało się mu zredukować śmiertelność do jednego procenta, a przy okazji ponownego wybuchu gorączki połogowej dokonał nowego odkrycia – zrozumiał, że siedliskiem śmiercionośnych zarazków są nie tylko brudne ręce i przyrządy medyczne, ale także brudna bielizna. Choć cztery lata później jego status zawodowy – a także finansowy – poprawił się dzięki nominacji na profesora położnictwa, a sam Semmelweis przemógł w 1860 r. swoje pisarskie trudności publikując traktat medyczny pt. Etiologia, pojęcie i profilaktyka gorączki połogowej, świat naukowy wciąż ignorował jego odkrycia i dbałość o higienę.
Pozostało mu już tylko jedno: pisanie listów otwartych, które adresował do gwiazd ówczesnego świata medycznego, profesorów i lekarzy królewskich. Wraz z rosnącą frustracją tych, którzy nie chcieli stosować się do jego zaleceń – z dzisiejszego punktu widzenia rudymentarnych zasad higieny – Semmelweis nazywał publicznie mordercami. Ci zaś uważali go za człowieka, który postradał zmysły. W 1864 roku Semmelweis zaczął rzeczywiście zdradzać coraz więcej symptomów pogłębiających się zaburzeń psychicznych. Na dodatek dawała o sobie znać nawracająca choroba spowodowana niepozornym skaleczeniem podczas pełnienia obowiązków medycznych. Zdesperowana żona poprosiła o pomoc prof. Hebrę, który pod pretekstem naukowego spotkania ściągnął tracącego kontakt z rzeczywistością Semmelweisa do Wiednia, i w trosce o niego odwiózł go do szpitala psychiatrycznego. Zmarł tam 14 sierpnia 1865 roku. Jak pokazała sekcja zwłok, przyczyną zgonu było to z czym Semmelweis walczył całe życie – zakażenie.
Kim właściwie był Semmelweis i jakie znaczenie ma jego historia? Jedyni widzą w nim niedocenianego przez kolegów i prześladowanego za przekonania polityczne geniusza. Inni wzorzec lekarza-naukowca, który pomimo braku talentu pisarskiego robił wszystko by świat poznał jego odkrycia. Jeszcze inni męczennika, który znalazł swoje miejsce w naukowym panteonie tuż obok Hypatii z Aleksandrii oraz Giordana Bruna. Są też tacy, dla których tragedia Semmelweisa to przede wszystkim ilustracja ponadczasowego konserwatyzmu części lekarzy i ich przekonania o własnej racji bez względu na fakty. Semmelweisa można uznać także za jednego z prekursorów nowoczesnej medycyny opartej na dowodach (evidence-based medicine). Przede wszystkim był on – obok brytyjskiego chirurga Josepha Listera – twórcą antyseptyki, bez której dalszy rozwój medycyny byłby po prostu niemożliwy.
Korzystałem z:
Carter, K. i Carter, B. (2005). Childbed Fever: A Scientific Biography of Ignaz Semmelweis. New York: Routledge
Obenchain, T. G. (2016). Genius Belabored: Childbed Fever and the Tragic Life of Ignaz Semmelweis. Tuscaloosa: University of Alabama Press.
Thorwald, J. (2008). Stulecie chirurgów. Kraków: ZNAK.
Mateusz Hohol